Podlasie rozkochało nas w sobie po uszy nie tylko krajobrazami, ale także swoją kuchnią – czyli ziemniaki w każdej postaci – tak właśnie kojarzy nam się ten region. Podczas naszych wrześniowych wypadów mieliśmy okazję smakować regionalnych potraw w wielu miejscach – jedne powaliły nas na kolana, inne do cna rozczarowały!
1. Spiżarnia Smaków – Supraśl
To miejsce zdecydowanie należy do naszych ZACHWYTÓW – regionalna kuchnia, świeże produkty i ten smak, który do dziś śni nam się po nocach. Pyzy z mięsem – NAJLEPSZE, chłodnik podany z babką ziemniaczaną – MAJSTERSZTYK, smalec z jabłkiem – NIEZIEMSKI, a pierogi z jagodami – zniknęły w mgnieniu oka pochłonięte przez naszą 3-latkę 😉 O tym miejscu pisaliśmy już wcześniej TUTAJ. Jeżeli wybieracie się do Supraśla koniecznie tam zajrzyjcie – to istny raj dla podniebienia!
- Spiżarnia Smaków: Ul. 3 maja 5, Supraśl
2. Folwark Księżnej Anny – Siemiatycze
Do Folwarku zajechaliśmy w drodze powrotnej do Warszawy. Miejsce bardzo przyjemne – cisza i spokój, ładny ogródek, regionalna karta i ta obsługa – REWELACJA:) Jedzenie…to kwestia najważniejsza i tu mieliśmy mieszane „wrażenia”: z jednej strony rewelacyjna zupa gulaszowa (zupa dnia), pyszna babka ziemniaczana z policzkami wołowymi i genialne „czekadełko”, czyli twarożek domowej roboty!!!, z drugiej strony dość „suchy” tatar (podany bez jajka, ALE świeżo siekany za co plus!) i żur, który był OK, ale spodziewalibyśmy się czegoś lepszego. Czy warto zatem tam zajrzeć? Ja zdecydowanie jestem na TAK, może nie spadły nam buty z wrażenia 😉 , ale jedzenie jest bardzo dobre, a obsługa dwoi się i troi, by umilić nam posiłek. Będąc w okolicach Siemiatycz śmiało tam wpadajcie!
- Folwark Księżnej Anny: Anusin 95, Siemiatycze
3. Smażalnia Ryb Gospodarstwo Rybackie – Augustów
Do smażalni położonej nad jeziorem Białym, trafiliśmy przypadkiem w drodze do Anahaty, o której pisałam TUTAJ! Miejsce jest zupełnie niezobowiązujące, pozycje wypisane na tablicy przy okienku, drewniane stoły i ławy, plac zabaw dla dzieci i spokój, w poszukiwaniu którego wyruszyliśmy na Podlasie. Jak na smażalnię ryb przystało w menu królują ryby – ŚWIEŻE i co za tym idzie bardzo smaczne! My postawiliśmy na miętusa i sandacza – po prostu rozpływały się w ustach! W połączeniu z domową surówką przypomniały nam o mazurskich wakacjach z dzieciństwa. Jeżeli będziecie w Augustowie i najdzie Was ochota na pyszną, smażoną rybkę to koniecznie tu zajrzyjcie.
- Smażalnia Ryb Gospodarstwo Rybackie: Ul. Turystyczna 7, Augustów
4. Dworek Hołny – Hołny Mejera
Będąc we wcześniej wspomnianej Anahacie postanowiliśmy ruszyć w poszukiwaniu pysznej domowej i regionalnej kuchni – znaleźliśmy TO miejsce, czyli Dworek Hołny, który całkowicie spełnił nasze oczekiwania! Pyszne zupy z chłodnikiem na czele, BOSKIE ryby w kilku odsłonach: pierogi rybne, smażone stynki i przystawka regionalna, czyli pasty (oczywiście RYBNE!). To miejsce ZACHWYCIŁO nas dobrym smakiem i miłą obsługą – więcej przeczytacie TUTAJ! Jeżeli odwiedzicie Sejny i okolice to po prostu musie tam zajrzeć – zachwyt do kwadratu!
- Dworek Hołny: Hołny Mejera 3, Hołny Mejera
5. Tabaczarnia – Giby, czyli wielki rozczarowanie!
Lokal prosty, zbliżony wystrojem do ostatnio modnych barów mlecznych, a ceny raczej zbliżone do całkiem dobrej restauracji. Warto też zwrócić uwagę na bardzo długie oczekiwanie na zupy (a byliśmy SAMI!). Jednak nie w tym rzecz – jedzenie po prostu było nijakie, niedoprawione, mdłe, ale świeże!!!, więc mogło być gorzej 😉 Jedynym daniem, które było naprawdę smaczne były pielmieni (i rosół z pielmieni 😉 ) – dobre ciasto i bardzo fajny, ostry farsz. Chyba nie będziemy już nic więcej pisać, jeżeli macie ochotę, sami sprawdźcie, może akurat kucharz miał gorszy dzień…
- Tabaczarnia: Giby 102a, Giby
6. Tejsza – Tykocin
W przypadku tego miejsca mamy największy mętlik w głowie – opinie o tym miejscu rewelacyjne, restauracja uznawana przez wiele autorytetów kulinarnych za najlepszą żydowską kuchnię w Polsce… My zastaliśmy trochę coś innego: po pierwsze remont, który trwał w budynku i wokół niego (przy samym ogródku, w którym jedliśmy) zniechęcał „bałaganem i hałasem”, po drugie jedzenie nie powaliło nas na kolana. Pierogi z wołowiną – przeciętne, surówka podana z kurczakiem (dla dziecka) „pachniała” lodówką, placek ziemniaczany z kapustą i bakaliami suchy, a piernik na deser po prostu „taki sobie”. Z drugiej strony rewelacyjny rosół żydowski i cymes, którego smak zachwycił mnie totalnie! Hamantasze też dały się polubić:) Nie wiem jak podsumować to miejsce… rozczarowanie, ponieważ oczekiwaliśmy prawdziwego WOW. Na dzień dzisiejszy jesteśmy na NIE, ale przy najbliższej okazji damy Tejszy jeszcze jedną szansę, bo wierzę, że te wszystkie opinie nie są wyssane z palca! (A może to kwestia tego, że pojawiliśmy się tam poza sezonem i to w dodatku w środku tygodnia? – Ale chyba w tak „renomowanych” miejscach dzień, godzina i miesiąc nie powinny wpływać na jakość jedzenia…).
- Tejsza: ul. Kozia 2, Tykocin
Więcej o naszych smakach i podróżach znajdziecie tutaj:
- Facebook: To the Food & Back
- Instagram: tothefoodandback