O LAS-ie wiedzieliśmy już od dawna, ale nigdy nie było nam po drodze, by tam zajrzeć, a jak już było po drodze to nie było miejsc, ale W KOŃCU się udało! I zdecydowanie żałujemy, że tak długo zwlekaliśmy, bo miejsce jest po prostu TOP! Wystrój niebanalny, obsługa bardzo sprawna i miła, a jedzenie to po prostu mistrzostwo przez duże M. Jest jeszcze jedna rzecz, która absolutnie nas zachwyciła…
Menu dziecięce już chyba nikogo nie dziwi, prawie w każdej restauracji znajdzie się taka zakładka w karcie, ale menu NIEMOWLĘCE zobaczyliśmy po raz pierwszy (a jedliśmy już w niejednej restauracji!) i to jest strzał w dziesiątkę! Dla Heli zamówiliśmy mus z pieczonego jabłka, który był prawdziwym musem z SAMYCH jabłek (bez cukru i innych niechcianych dodatków) – wielkie WOW!
Tosia za to standardowo postawiła na rosół, który był dokładnie taki jak dzieci lubią, czyli bez „zielonego” 😉 Na deser za to wybrała kisiel (bez bitej śmietany), który był tak pyszny, że wszyscy się nim zajadaliśmy!
Pora na dania dla dorosłych, czyli pyszne pasty na przystawkę (idealny wege starter!): z buraków, z fasoli i śliwek oraz z białych warzyw z dodatkiem papryki:
Kuba wybrał żurek – gęsty z dużą ilością dodatków, w tym z ziemniakami! – i jest to zupa godna polecenia, bo to jeden z najlepszych żurków jaki kiedykolwiek jedliśmy!
Na danie główne ponownie był podział: Kuba skupił się na daniach mięsnych, a dokładnie na pysznych pierogach z dzikiem, a ja na daniach wege i tutaj wielkie zaskoczenie! Nigdy nie przepadałam za kluskami śląskimi, ale te z buraka z dodatkiem wędzonego, białego sera, które podano mi w LAS-ie powaliły mnie na kolana! Tak smacznego, a jednocześnie tak prostego dania dawno już nie jadłam. A wygląd potraw dodatkowo zachęcał do jedzenia, sami zobaczcie 🙂
Po tak pysznych daniach nie mogliśmy sobie odpuścić słodkiego zakończenia, czyli deseru. Wybraliśmy parowany jogurt z bezą – koniecznie spróbujcie! Nie za słodki, bardzo kremowy i jeszcze jak podany!
Warszawa ma wiele perełek na swojej gastronomicznej mapie i według nas LAS należy do jej ścisłej czołówki – ciężko się do czegoś przyczepić – jedzenie pyszne, udogodnienia dla rodzin z dziećmi w tym malutki kącik zabaw, sprawna, uśmiechnięta obsługa… czego chcieć więcej?
Jeszcze jedna ważna rzecz, koniecznie spróbujcie naparów (imbirowy lub jabłkowy) – palce lizać 😉
Więcej o naszych podróżach i smakach znajdziecie tutaj:
- Facebook: To the Food & Back
- Instagram: tothefoodandback