W zeszłym roku podbijaliśmy Podlasie, w tym za to zdecydowanie numerem jeden stała się Lubelszczyzna, którą odwiedziliśmy czterokrotnie tego lata! Wiedzieliśmy, że ta część Polski ma wiele do zaoferowania (sam Lublin jest jednym z naszych ulubionych miast), ale nie spodziewaliśmy się, że odkryjemy miejsce, które ogłosimy NAJbardziej M A G I C Z N Y M jakie odwiedziliśmy w kraju nad Wisłą!
Z A P A M I Ę T A J C I E T Ą N A Z W Ę
Ewidentnie nazwa W Drzewach nie wzięła się z niczego! Cztery drewniane domki (Sosna – tu byliśmy, Tuja z sauną, Grab z tarasem na dachu i Jodła) w koronach drzew nałęczowskiego wąwozu przenoszą nas do świata dziecka, o którym już dawno zapomnieliśmy 😉 Chyba każdy marzył o domku na drzewie, tylko nie wiem czy te marzenia sięgały aż tak daleko.
Wszechobecny zapach drewna, olbrzymie okna i ten minimalizm, o którym zawsze wspominam. Tutaj nic więcej nie trzeba dodawać. To po prostu świat marzeń w realu, w lubelskim realu!
P O R A N K I T A K I E P Y S Z N E
Skoro miejsce jest wyjątkowe to poranki też takie powinny być, a te idealne to tylko takie z pysznym, domowym śniadaniem. A gdy ktoś przyniesie je Wam w wiklinowym koszu i postawi pod drzwiami to śmiało możemy ogłosić, że jesteśmy w raju… to znaczy W D R Z E W A C H oczywiście!
Codziennie o 9 taka niespodzianka czekała na nas pod drzwiami. I w tym miejscu chciałam uspokoić wszystkich śpiochów – śniadanie będzie na Was czekać dopóki sami go nie weźmiecie 😉
W Drzewach zadbają również o osoby, które trzymają się określonej diety – bezmięsna, bezmleczna, bezglutenowa. Jak tylko przekroczycie próg furtki padnie takie pytanie – za co olbrzymi plus 🙂 Śniadania były proste, ale świeże i bardzo domowe. A w takich okolicznościach wszystko smakuje niesamowicie dobrze.
W Drzewach poza śniadaniem dostaniecie mały podwieczorek. My mieliśmy przyjemność zajadać się obłędnym blokiem czekoladowym i jeszcze lepszym ciastem malinowym (słodkie z kwaśnymi malinami!), pycha!
O B I A D W O K O L I C Y
Jeżeli złapie Was większy głód musicie się przejść lub podjechać do Nałęczowa. My odwiedziliśmy dwa miejsca:
- Patataj : To polska, regionalna kuchnia z nutą Europy w bardzo dobrym wydaniu. Znajdziecie tutaj obłędne pierogi z cielęciną polane masłem szałwiowym, dobrego tatara i pyszne wino ze Składu Win Mielżyński. Danie, które było poprawne, ale zdecydowanie spodziewaliśmy się czegoś lepszego to polędwiczki wieprzowe w sosie kurkowym – jedyny minus naszej wizyty. Z Drzew zdecydowanie najłatwiej dostać się tutaj samochodem.
- Willa Filiks: Tutaj było zdecydowanie więcej rozczarować niż we wcześniej wspomnianym Patataj. Ale zacznę od pozytywów. Zupy powalały na kolana – prawdziwie buraczany krem z wędzonym serem i żur, koniecznie spróbujcie. Dopiero przy daniach głównych dopadało nas małe rozczarowanie: przeciętna kaczka, ale bardzo smaczne kluski lane, bardzo przeciętne żeberka i jeszcze gorsza kapusta zasmażana (tutej zdecydowanie dominowała S Ó L).
Za to niewątpliwą zaletą tego miejsca jest to, że możecie się tam udać na piechotę:)
W I E L K I E P O D S U M O W A N I E
Jeśli szukacie prawdziwego spokoju w bliskości natury to koninecznie zabierajcie się za rezerwowanie Sosny albo Jodły. Terminy są odległe, więc nie zwlekajcie.
Pora roku nie gra roli, my byliśmy wczesną jesienią, przecież W Drzewach jest dobre na wszystko bez względu na aurę. To miejsce to odpoczynek, to natura, to przeczytana książka, to niekończące się partie w Scrabble, to pyszne poranki i niekończący się zachwyt. Rezerwujcie, bo Wam ucieknie!
W DRZEWACH
Klonowa 2
24-150 Nałęczów
Więcej o naszych podróżach i smakach znajdziecie tutaj:
- Facebook: To the Food & Back
- Instagram: tothefoodandback